„Świat jest piękny, tylko ludzie komedianty…” Niczym Wędrowiec W Mroku przemieszczam się po Polsce środkami transportu publicznego. Nigdy nie wiesz, w jakim miejscu tego dziwnego kraju mnie spotkasz. Nie wiesz też, w którym środku lokomocji wypatrzą Ciebie moje bystre ślepia Bazyliszka. I nie wiesz, co w Tobie mnie zainteresuje, jaki Twój ruch sprawi, że uruchomię swoją wyobraźnię. Podróżując obserwuję, podsłuchuję i opisuję ludzkie zachowania.
czwartek, 21 listopada 2013
Prababcia, jak pralka...
Pociągi i tramwaje, to już mój drugi, czy trzeci dom. Tramwaj, linia nr 14, odcinek Słowiańska PST - Dworzec Zachodni w Poznaniu. Wrzuciłem swoją walizkę, następnie wciągnąłem samego siebie po wysokich stopniach, a razem ze mną obrywający mi ramię laptop. Stanąłem, złapałem się rurki, stoję i próbuję nie przewrócić się. Tuż za mną stoją trzy nastolatki, pewnie jakieś licealistki, choć wątpię, bo mogło okazać się, że to studentki, dzisiaj nigdy nic nie wiadomo. Wzrostu średniego to istoty, a włos na głowach ichnich różnorodny; blond, rudy i czarny. Czarna, nie brunetka, a właśnie smoliście czarna, z kolczykiem w dolnej wardze, wygląda nieco, jak dziecko emo, ale nie do końca – chyba ciut bardziej wulgarna i nie tak mimozowata – no, nie sprawia wrażenia trzcinki, którą może złamać najmniejszy podmuch wiatru. Ruda nie wyróżnia się niczym szczególnym oprócz koloru włosów. Za to Blondi jest bardzo kolorowa i pstrokata, żadna część garderoby kolorystycznie nie pasuje do drugiej, czy trzeciej, ale co mnie to, każdy nosi to, co lubi. Na uszy wcisnęła sobie panterkowe nauszniki, co od razu rodzi konotacje z Wilmą Flinstone. Jednak nie to, jak wyglądały owe Trzy Glorie, a to, o czym i w jaki sposób mówiły, było przedmiotem mojego zainteresowania. Otóż, za moimi plecami jął toczyć się następujący dialog:
Niedługo święta… - rzuciła Ruda, jakby w przestrzeń.
Mhm… - odpowiedziała elokwentnie Czarna.
U mnie, to zawsze coś się wtedy psuje, coś się dzieje – dodała Blondi.
Nooo, właśnie! Przed świętami zmarła moja prababcia, no, 17 grudnia, a 25 grudnia zmarł mój wujek, urodził się 24 grudnia… Do tego był Adam… - ożywiła się nad wyraz Czarna.
No, bo to Adama i Ewy jest, nie? Masakra… – wtrąciła Ruda.
No… - odrzekła szybko Czarna, równie elokwentnie, jak na początku dialogu, nic więcej nie zdążyła powiedzieć, bo uprzedziła ją koleżanka.
Zawsze coś się psuje. Raz popsuła się pralka, a raz bojler na Szamarzewskiego… - rzuciła zadumana Blondi, dla której widocznie nie było różnicy między pralką, a prababcią Czarnej…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No cóż, widać i pralka, i prababcia równie archaiczne były i się "popsuły", zwłaszcza prababcia ;)
OdpowiedzUsuń