sobota, 12 października 2013

Elmirka...

Siadłem na miejscu nr 57 w wagonie nr 13. Przedział cztery na cztery. Z mojej lewej mała dziewczynka, która w telefonie swojej mamy ubiera w kolorowe ciuszki równie kolorowe zwierzątka, które jednak nie ruszają się – pewnie by uciekły, gdyby mogły – ale dziewczynce sprawia to wyraźną frajdę. Po przeciwnej stronie przy oknie, vis a vis dziewczynki męczącej wirtualne zwierzaczki, siedzi jej mama. Mama, podobna nieco do Marion Cotillard, odtwórczyni roli Edith Piaf w „Niczego nie żałuję”, ale Edith takiej już nieco umęczonej życiem . Obok Cotillard, a vis a vis mnie siedzi starszy pan w typie agenta J23, dla mniej wtajemniczonych, w typie Stanisława Mikulskiego. Obok J23 siedzi matka z córką i paplają sobie radośnie, a maksymalnie 19-letnia córka zwierza się właśnie mamie, że wieczorem powróży sobie z fusów, ale z dwóch łyżeczek, bo z jednej, to mało wychodzi. Nie wiem, czego mało wychodzi, ale całość wypowiedzi o dwóch łyżeczkach zdaje się mieć sens. Po mojej prawi siedzi dziewczątko, które niby to słucha sobie muzyki, niby dotyka swojego smartfona czule po wyświetlaczu, ale dyskretnie zapuszcza żurawia w ekran mojego komputera. Za to już zupełnie na legalu z mojego ekranu sczytuje wszystko mała dziewczynka, tak, ta sama, która niczym Elmirka z Animków, wcześniej męczyła wirtualne zwierzątka. Na początku myślałem, że niewiele uda jej się przeczytać, ale w pewnym momencie, jakby na dowód tego, iż czytać potrafi, Elmirka wyjęła spod tyłka książeczkę „Fred się zgubił”, czy jakoś tak i jęła czytać. O cholera! Szpieguje mnie dziewczątko ze smartfonem, Elmirka jawnie czyta mój tekst – pewnie powtórzy mamie – Mikulski sapie mi prosto w twarz, a Edith Piaf i Matka Fusowej Wróżki zupełnie bez skrępowania podstawiają mi swoje wyciągnięte z butów, a następnie daleko przed siebie i oparte na siedzeniu po obu moich stronach, stopy. Piaf w czarnych rajstopach, a Wróżkowa Mama w kolorowych skarpetkach stopkach. No nic, jadę ja sobie taki szpiegowany, osapany przez agenta J23 i czuję, jak w powietrzu, które robi się coraz bardziej gęste, gęstnieje również zapach sera :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz